Dziewczyny z Almost Paradise zaprosiły mnie do zabawy, którą zorganizowały na swoim blogu. Nazywa się ona “7 PODRÓŻNICZYCH GRZECHÓW GŁÓWNYCH” i polega na opisaniu swoich historii. Każda osoba, która podróżuje - zawodowo, bądź z zamiłowania może wziąć udział w takiej zabawie. Tak więc czas na mnie. Katarzyna i Keczup dzięki za zaproszenie i motywacje do pisania.
PYCHA
Do jakiej wyprawy nie przygotowałaś/łeś się należycie zakładając, że i tak dasz radę?
Trochę słabo się przyznać, ale była to wyprawa do Polski... Po trzymiesięcznym pobycie w Wietnamie, zapragnąłem pojechać do naszej ojczyzny na święta Bożego Narodzenia. W zasadzie nic w tym nadzwyczajnego. Latałem już wielokrotnie i nigdy nie miałem żadnych opóźnień, a przynajmniej takich, aby kolejny samolot mi uciekł. Zawsze musi być ten pierwszy raz i tak też się stało. Ponieważ w Wietnamie miałem około trzydziestu kilku stopni każdego dnia, byłem ubrany bardzo wakacyjnie. Zimowych rzeczy nie posiadałem ze sobą, ale kilka bluz i normalne buty by się zalazły. Były one jednak w moim głównym bagażu, a ja miałem zamiar przebrać się w nie w Warszawie. Z lotniska i tak miałem powędrować prosto do samochodu więc w czym tu problem? Przesiadkę na kolejny samolot miałem mieć w Moskwie. Problem w tym że mój samolot z Sajgonu wystartował z zaledwie sześciogodzinnym opóźnieniem. Idealnie, albym mógł w Moskwie pomachać na pożegnanie tym szczęśliwcom, którzy zdążyli na lot, który mi uciekł. Firma Aeroflot, na szczęście, gwarantowała bilety na kolejne kursy, niestety były one już następnego dnia. Wspaniałomyślnie zagwarantowali także hotel. Niestety samo wyjście z lotniska trwało wieki. Nikt też nie miał dostępu do głównego bagażu, a jedynie do podręcznego. W końcu po wydaniu pasażerom tymczasowych wiz wyprowadzono nas na zewnątrz lotniska w stronę autokaru. Moje letnie ubranie trochę słabo się sprawdzało przy temperaturze minus dwudziestu dziewięciu stopni, śnieżnej zawierusze i śniegu sięgającemu po kostki (japonki rządzą). Podobnie było przed hotelem. Wpuszczali ludzi po pięć osób i trzeba było trochę się naczekać przed przed wejściem. W taki sposób pożałowałem mojego braku przygotowania. Postanowiłem, że nigdy więcej nie ma podróżowania w krótkich spodenkach i japonkach. Nigdy nie wiadomo kiedy znowu będzie się biegać po śniegu w Moskwie.
CHCIWOŚĆ
Jakie jest Twoje największe podróżnicze marzenie/miejsce, które najbardziej pragniesz odwiedzić?
Korea Północna. Wiem, że jest obecnie to możliwe, ale ja marzę o takiej swobodnej podróży po tym kraju. Najbardziej interesują mnie tam widoki, nie koniecznie same miasta. Poza tym krajem jest całe grono innych miejsc na świecie, które są na mojej liście do zobaczenia. Niektóre państwa powtarzają się, ale to tylko dlatego, że chciałbym być w nich jeszcze raz, ale miejscach w których jeszcze nie byłem.
Pekut San - wulkan na granicy Korei Północnej i Chin (żródło: https://pl.wikipedia.org) |
NIECZYSTOŚĆ
Jaki jest Twój rekord niemycia się w podróży?
Trudno powiedzieć. Lubię się myć i to bardzo. Nie cierpię być brudny. Mój rekord to chyba trzy, cztery dni. Byłem pod namiotem z przyjaciółmi na “ukrytych” plażach Hongkongu. Dało się wytrzymać, ale prawdopodobnie tylko i wyłącznie dlatego, że mogłem pływać w morzu non stop. Kiedyś też w czasie podróży po Ukrainie w pociągu z Kijowa do Sewastopolu opatentowałem mycie głowy. Kupiłem pięciolitrowy baniak wody mineralnej. Początkowo każdy ze znajomych śmiał się ze mnie, póżniej jednak sami chcieli skorzystać z butli.
Mycie głowy w ukraińskim pociągu |
ZAZDROŚĆ
Czego zazdrościsz innym podróżnikom?
Chyba pogody. Gdy ktoś był w tym samym miejscu i miał świetna pogodę, a ja miałem beznadziejną. Ale jest to też dobry powód, aby pojechać w takie miejsce jeszcze raz. Co do reszty rzeczy to chyba jedynie tego, że mają fajne aparaty i inne gadżety. Ja póki co wszystkie filmiki czy zdjęcia robie telefonem. Planuję to jednak zmienić.
NIEUMIARKOWANIE W JEDZENIU I PICIU
Jaka jest Twoja ulubiona kuchnia/potrawa?
Zdecydowanie kuchnia japońska. Duszę mógłbym za nią zaprzedać. Nie mówię o sushi, ponieważ jest miliony lepszych potraw w kraju samurajów. Wydaje mi się, że w Japonii nie da się trafić na niedobre jedzenie. Niestety jest to też powodem moich większych wydatków, gdyż na jedzenie w Japonii wydaję krocie. Kelnerzy i kelnerki zawsze są w szoku, gdy widzą ile potrafię wszamać. Bardzo smakowała mi także kuchnia na Bali, kuchnia Wietnamska i Tajska. Z tajską jednak musiałem uważać. Ogólnie nie jadam bardzo pikantnych rzeczy a Tajowie potrafią doprawić. Po krótkim czasie jestem w stanie się przyzwyczaić do pikantności. W Wietnamie bardzo posmakowały mi gotowane na parze jaja mrówek oraz kotleciki serwowane przez ulicznych kucharzy.
Co do samych trunków, nie pijam za wiele. Pamiętam jednak, iż najgorzej się czułem w Guilin w Chinach.Tam zdarzyło mi się wypić. Wtedy to jednak mogę powiedzieć, że umiaru nie było (przy moich słabych możliwościach). W kacu także nie było umiaru...
Kare raisu - moje ulubione :) |
GNIEW
Jaka przygoda zdenerwowała Cię najmocniej?
Gniew, jeżeli takowy się pokazuje, jest głównie chwilowy. Nie ma chyba takiej konkretnej przygody, która zapadła mi w pamięci i wzbudziła we mnie złość na tyle, aby taki humor utrzymywał się przez dłuższy czas. Pamiętam, że denerwowałem się wielokrotnie, ale było to chwilowe. Bardzo nie lubię natarczywości, podczas mojego pierwszego pobytu w Wietnamie było to dla mnie początkowo nie do zniesienia. Szybko jednak przywykłem i nauczyłem się ignorować nagabujących ludzi. Najbardziej nie znoszę ludzi z Zachodu, którzy chamsko traktują ludność w biedniejszych krajach. Takich sytuacji widziałem sporo w Kambodży, Wietnamie, Indonezji itd. Wszyscy jesteśmy ludźmi i nie widzę sensu w uważaniu się za lepszego. Nie chcę generalizować, ale najczęściej ludzie którzy tak się zachowywali byli ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii itd. Nie ma na to jednak zasady. Polacy również zachowują się jak bufoni w wielu krajach, także to nie od narodowości zależy tylko od człowieka. To jest jednak ta rzecz, która zawsze wzbudza we mnie gniew. Kolejną sprawą jest śmiecenie. Jestem wręcz uczulony na to.
LENISTWO
W UK jest bardzo brudno, a niby taki rozwinięty kraj. |
Czego nie chce Ci się robić w podróży?
Przygotowania do podróży. Nigdy tego jakoś szczególnie nie robię, nie planuję. Kupuje bilet rezerwuje pierwsze kilka noclegów, a później niech się dzieje. Z dnia na dzień wymyślam co będę robić. Oczywiście są miejsca, które mam nadzieje zobaczyć i je gdzieś tam wplatam w naturalny bieg wydarzeń. Wiem, że taki brak planowania jest moim czystym lenistwem. Brak planowania czasami może doprowadzić do tego, że jedzie się do miejsca gdzie nie ma w ogóle noclegów. Raz jadąc z Sajgonu do Da Nangu okazało się, że nie było ani jednego wolnego noclegu w całym mieście. Mogłem to sprawdzić wcześniej, nie zrobiłem tego. Lenistwo. Nie byłem jednak jedyny, który wcześniej nic nie zarezerwował. Już w Sajgonie spotkałem parę Australijczyków, którzy również jechali tym samym autobusem co ja. Razem szukaliśmy miejsca w Da Nangu, aby się gdzieś zatrzymać. Gdy już wszelkie nadzieje nas opuściły stwierdziliśmy, że trzeba będzie spać w parku, albo na jakiś dworcu. Wtedy to jedna wietnamska rodzina zagwarantowała nam nocleg u siebie w domu. To moje lenistwo czasami dokłada mi dodatkowych przygód, które mile wspominam.
W legowisku od wietnamskiej rodziny :) |
To chyba na tyle z moich grzechów.
Listę grzechów puszczam dalej w świat i zapraszam Lidkę z blogu Najciemniej pod latarnią.
Też moim marzeniem jest podróż do Korei Północnej, tylko stoją mi na przeszkodzie finanse.
OdpowiedzUsuń